Dobre małżeństwo to efekt treningu a nie rekrutacji

Dobre małżeństwo to efekt treningu a nie rekrutacji

Udane małżeństwa nie są efektem znalezienia idealnej osoby, lecz kochania niedoskonałego człowieka, którego wybrało się na współmałżonka. 

- Jason Evert 

O tym, że „Dobre małżeństwo to efekt treningu a nie rekrutacji” oraz o tym jak wdzięczność i życzliwość budują nasz związek rozmawiam z Lilianą Kortus, mediatorką rodzinną, specjalistą ds. Komunikacji w rodzinie.   

Aleksandra Irla: - Pani Liliano, co to znaczy: dobre małżeństwo?

Liliana Kortus: - Haczyk leży w słowie: dobre. Powtórzę tutaj znane powiedzenie:  - Dobre małżeństwo to efekt treningu a nie rekrutacji. Warto też zacytować Jasona Everta: - Udane małżeństwa nie są efektem znalezienia idealnej osoby, lecz kochania niedoskonałego człowieka, którego wybrało się na współmałżonka.

Aleksandra Irla: - Brzmi to bardzo optymistycznie.

Liliana Kortus: - Dobre, udane małżeństwo, to nie jest kwestia wyboru współmałżonka – to jest kwestia pracy nad związkiem, relacją. 

Warto zwrócić uwagę, że jeżeli zadamy pytanie o to, czym jest dobre małżeństwo, to po drugiej stronie, w opozycji, mamy już tylko: złe małżeństwo. Nie polecam i nie używam takiej narracji, że coś jest dobre lub złe. Takie podejście jest oceną moralna, może się odnosić raczej do czynu niż do dynamicznych interakcji pomiędzy osobami, które są w ciągłej zmianie. Bardziej zachęcałabym do przyjrzenia się, czy to co dzieje się pomiędzy nami jako małżonkami – służy nam czy nie służy?Jeżeli służy to super i robimy tak dalej. Natomiast jeżeli nie służy – popatrzmy, co możemy zrobić, co zmienić. 

Nie zawsze jest tak, że to, co służy jednemu małżeństwu – posłuży też drugiemu. To jest bardzo indywidualne. Jeżeli się porozumiemy, uzgodnimy, dojdziemy do wniosku i przekonania, że coś konkretnego jest dla nas dobre, każdej ze stron służące i dla naszej relacji też pozytywne, to możemy uznać, że jesteśmy na dobrej drodze do budowy dobrego szczęśliwego małżeństwa. 

Aleksandra Irla: - Pani Liliano, czy jesteśmy w stanie opisać, jak funkcjonuje dobre małżeństwo? Niektórzy uważają, że dobre małżeństwo nigdy się nie kłóci, że w dobrym małżeństwie jedna strona zawsze wie czego potrzebuje druga i te potrzeby zaspokaja. Czy Pani się z tym zgadza?

Liliana Kortus: - Nie do końca tak jest. Jeśli chodzi o kłótnie, to możemy Państwa odesłać do naszej wcześniejszej rozmowy na ten temat. Relacja małżeńska bardziej dotyczy kierowania uwagi na siebie i drugiego człowieka po to, żeby zobaczyć w jaki sposób możemy zadbać lub zaspokoić nasze potrzeby. Można powiedzieć, że tak naprawdę małżeństwo opiera się na życzliwości i pewnego rodzaju wymianie usług dla naszego związku. 

Ta życzliwość to akceptacja drugiej osoby, nie tego jaka jest, lub nie jest – tylko akceptacja człowieka, która powoduje, że nasz współmałżonek może się wyrazić, być autentyczny, że ma przekonanie, iż nie będzie oceniony on, tylko jego zachowanie, że nie będzie krytyki, pouczania. Mamy prawo czuć to, co czujemy i nikt nam nie powie, że przesadzamy, wyolbrzymiamy, że jesteśmy przewrażliwieni. To wszystko kryje się pod pojęciem: życzliwość. 

Drugi element, o którym wspomniałam, to pewnego rodzaju wymiana usług. Oznacza to, co my dla siebie nawzajem robimy. To są rożne sytuacje typu: ja się zajmę dziećmi, a ty możesz iść na fitness, albo: ty umyjesz naczynia, a ja posprzątam w łazience. Ta wymiana usług to wszystko to, co jest potrzebne do harmonijnego, bezkolizyjnego funkcjonowania naszego małżeństwa, rodziny. 

Aleksandra Irla: - Czy możemy podpowiedzieć małżonkom jakieś działanie wspierające, wzmacniające ich związek?

Liliana Kortus: - Myślę, że dobrą praktyką, która będzie służyła każdemu z małżonków z osobna oraz ich związkowi jako całości, jest pewne ćwiczenie. Polega ono na tym, żeby codziennie rano zapytać swojego współmałżonka: - Co ja mogę dla ciebie dzisiaj zrobić? Okazuje się, że z jednej strony ludzie mają trudność z zadaniem tego pytania, a z drugiej strony, osoba słysząca taką propozycję często nie potrafi dać konkretnej odpowiedzi. 

Można sobie zrobić takie ćwiczenie tygodniowe, dwutygodniowe, albo chociaż kilkudniowe, żeby codziennie rano wymienić się tym pytaniem i konkretną odpowiedzią. 

Druga sprawa to okazywanie wdzięczności sobie i sobie nawzajem – wdzięczności za to, co się wydarzyło w ciągu tego dnia. To ważne, ponieważ jeżeli ludzie są w jakiś sytuacjach trudnych, napiętych, konfliktowych to są wtedy bardziej wyczuleni na to, czy ktoś znowu zrobił im jakąś przykrość, krzywdę, zranił, coś przykrego powiedział, nie zrobił czegoś, co miał zrobić. Lepiej skupiać się na tym, co dobrego się wydarzyło. 

Jeśli świadomie spróbujemy bardziej zwracać uwagę na to, co się wydarzyło dobrego, co dobrego ja zrobiłam dla drugiego, lub on dla mnie i będziemy sobie o tym komunikować, to naprawdę relacje małżeńskie poprawią się. W naszym związku będzie więcej przestrzeni na uważność, bezpieczeństwo, akceptację. 

Podsumowując: „Co ja mogę dla ciebie zrobić?” oraz: „Dziękuję ci za…”. Można też sobie samemu za coś dziękować, można zadać sobie pytanie: - Co ja mogę dziś dla siebie zrobić? To, co ja zrobię dla siebie musi być jednocześnie dobre dla współmałżonka, a co najmniej nieszkodzące, i dobre dla nas razem, jako całości. 

Aleksandra IRLA: - Dziękuję za rozmowę.

Mogą cię zainteresować

HTML Button Generator